0
esmeralda123 30 maja 2016 16:38
Iran. Jadąc tam miałam w głowie trochę wiedzy na temat tego kraju, trochę stereotypów, trochę obaw i sporo nadziei na udaną wyprawę. Jak zawsze wiele rzeczy mnie zaskoczyło, trochę ubawiło, a trochę wkurzyło.

Plusy wyprawy do Iranu:

NUMER 1 – LUDZIE

Irańczycy to największe zaskoczenie wyprawy do Iranu. W żadnym innym kraju nie czuliśmy się tak życzliwie przyjęci, szczerze mile widziani i ...bezpieczni – przez cały pobyt miałam świadomość, że w razie potrzeby wystarczy poprosić o pomoc i z pewnością się ją otrzyma.

Irańczycy są bardzo otwarci i zainteresowani przybyszami z innych krajów, a jeżeli podróżuje się na rowerze, to dodatkowo stanowi się dla nich niewątpliwą atrakcje i okazję, by zatrzymać auto, wypytać o narodowość i cel podróży, pomóc pchać rower pod górkę, poczęstować napojami – najczęściej czarną herbatką z termosu. „ Hej! Mister!” to najczęściej słyszane przez nas słowa w Iranie. Bo oczywiście mnie, jako kobiety, nikt nie zaczepiał. Mogłam więc w zależności od humoru włączyć się do dyskusji, bądź też w swej skromności niewieściej, szczelniej opatulić szalem.

Irańczycy częstowali nas herbatą, obiadami, zostawiali swoje numery telefonu, gdybyśmy potrzebowali pomocy (nie ważne, że znali trzy słowa po angielsku), zapraszali do swoich domów na noc. W żadnym kraju nie czuliśmy się tak ugoszczeni i wręcz zagłaskiwani.


Image
Zdarzało się podróżować na pace z rowerkami.

Image
Uliczna moda.


NUMER 2 - PRZYRODA

Iran jest wielkim i pięknym krajem. Odwiedziliśmy wiele pięknych miast i wspaniałych zabytków, ale i tak najpiękniejsze oglądane przez nas widoki to te, które zostały stworzone przez naturę. Skalne formy na pustyni, piach, jaskinie, góry w różnych odcieniach i kolorach, niebo i ziemia, błękit i zieleń, światło i cień.

Image
Góry w okolicach Kermanu.

Image
Pustynia Kalut.

Image
W drodze.


Image
Jaskinia Ali Sadr.

NUMER 3 – ODDECH HISTORII

Iran to pradawne ziemie zamieszkiwane przez człowieka od dziesiątków tysiącleci. Już w paleolicie żyli tam neandertalczycy, wyparci stopniowo przez nasz gatunek. Tutaj powstały, jedne z pierwszych na świecie, stałe, ludzkie osady o charakterze rolniczym. Również tutaj powstały, jedne z pierwszych, miasta, świątynie, ludzie po raz pierwszy zaczęli wytapiać miedź, obrabiać minerały, powstały pierwsze szlaki handlowe. Powstały też pierwsze państwa– Elam, Media i w końcu - najbardziej znana Persja. Przechodząc się po Persepolis można poczuć wielkość najsłynniejszych władców dynastii Achemenidów - Cyrusa, Dariusza i Kserksesa. Perskie imperium w tym czasie rozciągało się od Egiptu po Indie.

Kolejne wieki, kolejne dynastie, Seleucydzi, Partowie i Sasanidzi, którzy uznali zoroastryzm za religię państwową, ale też byli światkami podboju arabskiego, w VII w.n.e..

Ślady tej niesamowitej historii odkrywaliśmy w każdym odwiedzanym zakątku Iranu w postaci starożytnych ruin, wykutych w skałach płaskorzeźb z pismem klinowym, pałaców, twierdz, wież i oczywiście meczetów.

Image
Bazaar w Kashanie.

Image
Yazd- łapacze wiatru.


Image
Kharanagh - opuszczone miasto.

Image
Shiraz - twierdza.

Image
Persepolis.

Image
Shahdad.


Minusy:

NUMER 1 – JEDZENIE

Iran to nie jest kraj dla wegetarian. Generalnie sama idea wegetarianizmu nie jest przez Irańczyków rozumiana. Na moją wyuczoną deklarację niejedzenia mięsa - „Man gusht nemichoram” często otrzymywałam propozycję zjedzenia… kurczaka. Irańczycy jako ludzie ceniący wartości rodzinne jadają w domu, restauracji nie ma zbyt wiele, nawet w turystycznych miejscowościach, za to wszechobecny jest fastfood. W fastfoodzie mogę zjeść falafela – co najwyżej – ale falafel w wersji irańskiej, była to opcja ostateczna, bo w tutejszych lokalach pojęcie surówki jest nieznane. Zastępuje ją zazwyczaj jakaś tragiczna kiszonka plus dwa plasterki pomidorka – jak się poszczęści. Bardziej tradycyjne jadłodajnie – z których korzystają lokalni mieszkańcy - można czasami znaleźć na wyjazdach z miast lub na miejscach postojowych, przy meczecie. Zestawy jakie tam serwują są zawsze takie same: baza to ryż, dla mięsożerców szaszłyk mięsny albo kurczak, do tego sabzi- gotowany bakłażan, jakaś wygotowana zielenizna - czasami w wersji z fasolką i zupa pomidorowa z ziarnem.

Przyznam, że wyjeżdżając z Iranu czułam mocną nienawiść do ryżu – do dzisiaj nie jem.

Oczywiście na bazarach można było kupić mnóstwo warzyw, owoców i uzupełniać niedobory witamin :)

Irańczycy uwielbiają cukier, także dla fanów przemysłu cukierniczego to mógłby być raj. Polecam szafranowe lody – super – trochę mniej je słodzą ;) Nawet lokalne bezalkoholowe piwo jest w wersji na słodko.

Na koniec, żeby nie było zbyt marudnie – w Iranie jadłam najpyszniejsze w życiu świeże daktyle. Są mięciutkie, aksamitne w smaku i niesamowicie pożywne.

Aha – i Irańczycy nie piją kawy... zgroza.

NUMER 2 - LUDZIE

Po pierwszych zachwytach uprzejmością Irańczyków, ciągłe zainteresowanie naszymi skromnymi osobami zaczęło nam mocno doskwierać. Przyznaję, że coraz częściej zdarzało nam się ignorować przyjacielskie zaproszenia na herbatkę i słysząc „Hello mister!” mocniej nacisnąć na pedały, zastępując rozmowę przyjacielskim pomachaniem z oddali.

NUMER 3 - TĘSKNOTA ZA ZACHODNIM STYLEM ŻYCIA

Większość Irańczyków z którymi rozmawialiśmy, chciałoby politycznej zmiany w swoim kraju. Doskonale to rozumiem, też nie chciałabym żyć w państwie religijnym, ale zachwyt ewentualnym kapitalizmem i dobrobytem, który on przyniesie mieszkańcom Iranu, przypomniał mi Polski zachwyt z lat 90 – tych i obecne rozczarowanie. My już wiemy, że kapitalizm, nie jest wcale taki wspaniały, a człowiek w takim systemie to „ludzki zasób”, który najlepiej maksymalnie wykorzystać. Mamy przerobiony wyzysk w miejscach pracy, globalne rządy korporacji, rozwarstwienie społeczne i myślę, że brak Smith'owskiej wiary w to, że coś nam skapnie od bogatych, bo różnica w dochodach coraz większa, a 2/3 Polaków zarabia poniżej średniej krajowej.

Do Iranu wjechaliśmy z Gruzji i Armenii, w których to krajach wielu ludzi żyje naprawdę skromnie i pierwsze wrażenie było takie, że tutaj ludziom nie żyje się, pod względem ekonomicznym, źle. Mnóstwo małych biznesów, sklepików, elegancko ubrani ludzie, w domach do których nas zapraszano piękne meble, dywany. Na ulicach dużych miast bardzo mało żebraków – spotkaliśmy dosłownie kilka sztuk, świetny transport publiczny.

Także tęsknota za kapitalizmem, zachwyt światem zachodu i wręcz marzenie, żeby u nich było tak samo ewidentnie mi się nie podobało.

Image
Rzeczywistość zza szybki.

2 czerwiec.

Kilka definicji i uwag.

Dziękuję tym, którzy wyrazili chęć przeczytania relacji z naszej podróży. Przyznam, że ciężko u mnie ostatnio z mobilizacją. Zaczęłam pisać, po czym wykasowałam połowę, bo jakoś za bardzo w szczegóły się zaczęłam wdawać, po czym stwierdziłam, że nie ruszę dalej bez zdefiniowania i omówienia kilku kwestii związanych z Iranem, aby potem już do nich nie wracać:

1. Zestaw pytań.

Irańczycy są bardzo ciekawi ludzi z zewnątrz, mają też sporą presję wewnętrzną aby o nich i ich kraju na „zachodzie” myślano dobrze.
Standardowy zestaw pytań, który zazwyczaj występował przy pierwszym kontakcie: Skąd? Jak długo? Jaki zawód? Czy małżeństwo? Ile dzieci? Czy Iran się podoba? I pytanie, które mnie zawsze najmocniej w tym zestawie dziwiło: dlaczego wybraliśmy Iran na spędzenie swoich wakacji? - niektórzy byli tak mocno zdziwieni naszą decyzją przyjazdu do Iranu, jak ja tym pytaniem.

2. Autobusy.

Słówko na temat dworców i autobusów typu VIP w Iranie. Miejsca w tych autobusach jest sporo, pasażerów często mniej. Autobusy oprócz kierowcy, mają jeszcze jednego, czasem dwóch dodatkowych członków obsługi. Osoba taka przed wyjazdem, zaczyna z ustaloną przez siebie częstotliwością wykrzykiwać nazwę kierunku w którym odjeżdża autobus. Często odjeżdżają więc one niezgodnie z rozkładem, czekając na zapełnienie się autobusu. Ale sama instytucja pomocnika kierowcy - bardzo fajna rzecz. Panowie pomagają z bagażem, roznoszą poczęstunek, zimną wodę, zaprowadzają porządek, gdy toporny turysta usiądzie nie na swoim miejscu.
Dworce są zazwyczaj poza centrum, co nam akurat bardzo pasowało.

3. Komunikacja.

Irańczycy po angielsku mówią bardzo źle. Nawet ci co studiują, i uczą się tego języka od wielu lat. Jak już coś mówią to z tak potwornym akcentem, że ciężko ich zrozumieć. Albo mylą znaczenia słów. Np. pewien Irańczyk w trakcie rozmowy, w pewnym momencie, mówi : „ Like in angel”. Ta wypowiedź bardzo nas zmieszała, hmm, o co mu chodzi? A chciał on powiedzieć : „Like in heaven”. Także problemy komunikacyjne męczyły nas przez cały wyjazd. Oczywiście w ramach pewnych podstaw, można się dogadać, ale pogadać, udawało nam się bardzo rzadko.

4. To nie jest kraj dla starych ludzi.

Będąc w Iranie miałam czasami wrażenie, że przeniosłam się w wymiar czasoprzestrzenny, gdzie usunięto wszystkich starych ludzi, a pozostali jedynie młodzi, urodziwi – (Persowie to niezłe ciacha). A na poważnie - irańskie społeczeństwo jest bardzo młode, seksu pozamałżeńskiego nie uświadczysz, także szybkie śluby i dzieci w młodym wieku są normą. W młodzieży nadzieja!

5. Kulturowy szok.

„Kulturowym szokiem” był dla mnie widok stad kobiet w czadorach, tym bardziej, że naprawdę nie mają takiego obowiązku. „Wystarczy” chusta na włosy, dłuższa tunika zasłaniająca biodra. W dużych, turystycznych miastach, większość tak się właśnie nosi, ale na prowincji, na wschodzie, np. w Kermanie większość kobietek nosiła czador – czarny czador.
Generalnie kolorystycznego szału w kobiecych strojach nie było – dominuje czerń, ciemny brąz, ciemna oliwka. Tylko młode modnisie pozwalają sobie na odstępstwa i noszą kolor oraz koronki. Najwięcej modnych pań widzieliśmy w Isfahanie. Aż mnie ten kolor kłuł w nieprzyzwyczajone oczy.
Kontrastem do kobiecej mody są kreacje Panów, szczególnie młodych Panów. Noszą się oni bardzo elegancko, wyglądając jak z reklam domów mody. Na ubraniach wszystkie kolory tęczy, plus niezbędne akcesoria typu elegancki zegarek i wypasiony smartfon w ręce. Tylko strzygą się wszyscy u tego samego fryzjera, który potrafi zrobić tylko jedną fryzurę.
Ciekawie wyglądają uliczne małżeństwa: najpierw idzie on w stroju eleganta, potem ona - w czarnym czadorze.
Może tylko dopowiem, że pod tym czadorem, kobiety są tak samo elegancko ubrane jak mężczyźni, bo Iranki bardzo o siebie dbają, noszą piękne makijaże, także nieraz wjeżdżając spocona na rowerze do jakiejś miejscowości czułam się jak ostatni kopciuch :) W podróży nie używam makijażu, stosując tylko krem przeciwsłoneczny i od pewnej goszczącej nas rodziny dowiedziałam się, że jestem bardzo „prostą” kobietą bo się nie maluję i nie noszę żadnej biżuterii :(

6. Toalety.

Uwielbiam Irańskie toalety. Przede wszystkim za to, że są. Są wszędzie tam gdzie gromadzą się ludzie -na dworcach i w miejskich parkach. Są bezpłatne. Obecność toalet w publicznej przestrzeni zawsze było dla mnie wyznacznikiem kultury danego społeczeństwa. W Polsce strasznie mnie wkurza, że ich tak mało.
Styl irańskich toalet jest wschodni – kucany. Pozycja ta, fizjologicznie, jest bardziej odpowiednia niż nasze europejskie siedzenie na „tronie”.
Poza tym, każda toaleta, zaopatrzona jest w wężyk z wodą, czasem nawet ciepłą. Metoda mycia się -zamiast rozcierania papierem przemawia do mnie. Popieram!

7. Policja.

Irańska policja, tak jak reszta społeczeństwa, ma w stosunku do turystów duży luz. Turysta w Iranie, to taka święta krowa. Co prawda nie wiem jak by wyglądała sytuacja, gdyby turysta popełnił jakieś przestępstwo, ale podejrzewam, że jednak inaczej by został potraktowany przez policję niż rodowity Irańczyk. ( Chciałabym wierzyć, że w takiej sytuacji policja powstrzymałaby się od przemocy i tortur).
Nas policjanci zatrzymywali, ale dokładnie na tej samej zasadzie, co inni mieszkańcy, po prostu byli nas ciekawi. Większość napotkanych policjantów była dość, czasami bardzo młoda, ale tylko kilku z nich znało angielski.
W Iranie na wyjeździe z miast znajdują się punkty policyjnej kontroli. Gdy przejeżdżaliśmy je na rowerze, nigdy nie zostaliśmy zatrzymani, ale gdy jechaliśmy stopem, z rowerami na pace, to i owszem. Wtedy nasz kierowca tłumaczył się policji, a my odpowiadaliśmy na „zestaw pytań”. Raz, w takiej sytuacji, policjant poprosił nas o paszporty, które zostawiliśmy w sakwach, z tyłu samochodu. Pokazaliśmy ręką, że tam są nasze paszporty, ale siedzieliśmy dalej w kabinie, bo nie chciało nam się do tyłu łazić i w sakwach grzebać. Policjant nawet nie mrugnął na taki lekceważący stosunek do władzy. Pojechaliśmy.
Z upływem czasu, zaczęliśmy ignorować policję na drodze. Kilka razy nie zatrzymaliśmy się na żądanie policji. Przejechaliśmy łukiem, pomachaliśmy. Pościgu nie było.
Także z policją nie mieliśmy żadnych problemów...ale za to wojsko, jak im się wjedzie na militarne tereny robi się trochę nerwowe :) Ale tę historie opowiem innym razem.


Image

Pustynne kwiaty.

Image

Łaźnie sułtana - Kashan.

Image

W wieku 9 lat dziewczynki zaczynają nosić chustę na włosach.

Image

Irańskie modnisie.


Relacja się tworzy. Na razie opisałam relację z okolic Kermanu. Jak będę miała więcej czasu wrzucę ją tutaj.
W tej chwili chętnych do zapoznania się z tą historią zapraszam na stronę:
https://gramwzieloneblog.wordpress.com/ ... e-kermanu/

Dodaj Komentarz

Komentarze (64)

waldekk 30 maja 2016 18:10 Odpowiedz
Mam nadzieję, że to tylko wstęp do relacji, a nie cały opis wyprawy. Myślę, że mogę napisać, nie tylko w swoim imieniu - czekamy na więcej. Tym bardziej, że relacje z rowerowej wyprawy do Iranu nie trafiają się za często.
marcino123 30 maja 2016 18:17 Odpowiedz
ja również zachęcam do obszerniejszej relacji
esmeralda123 31 maja 2016 09:53 Odpowiedz
Dziękuję za zachętę i ciepłe słowo :) Jak znajdę czas postaram się uzupełnić relację. A jest o czym pisać :)
flying-duck 31 maja 2016 10:40 Odpowiedz
esmeralda123 napisał: Aha – i Irańczycy nie piją kawy... zgroza. W sumie nie ma co się dziwić - z jednej strony mają godny substytut w postaci wybornej herbaty, z drugiej zaś... - raz zapłaciłem za porządne w sumie espresso 230.000 riali (ca. 28 zł) i stwierdziłem, że wcale tak mocno nie tęsknię za tą kawą.
esmeralda123 31 maja 2016 11:55 Odpowiedz
Faktem jest, że nauczyłam się tam pić czarną herbatę "czoj" i w Iranie bardzo mi ona smakowała. W Polsce piję wyłącznie zieloną. Po powrocie spróbowałam czarnej - nie, to nie to :)W Kashanie na bazarze dałam się naciągnąć na kawę - była droga i obrzydliwa, ale tam tez natrafiłam na sklepik, gdzie udało mi się kupić Lavazzę. Mniam.
kamwad 31 maja 2016 12:05 Odpowiedz
Marzę o do bólu pełnej i szczegółowej relacji......................... byłaby hitem Proszę! :oops:
michzak 31 maja 2016 12:12 Odpowiedz
Też popieram, zwłaszcza, że ktoś porzadnie opisuje wady kraju (a nie tylko ochy i achy jak było cudownie :P )
becek 31 maja 2016 12:26 Odpowiedz
qrczę byliśmy w dwóch rożnych krajach;1-jedzenie, ryżu kompletnie nie pamiętam, mięso, lawasz, cebula i pomidory to była podstawa2-ludzie serdeczni, milo ich wspominam, nie narzucali się(jeden namolny taksówkarz się nie liczy)3-Quote:Także tęsknota za kapitalizmem, zachwyt światem zachodu i wręcz marzenie, żeby u nich było tak samo ewidentnie mi się nie podobało.kosmicznie mylna diagnoza, kompletnie nie wyczułaś o co im chodzi
flying-duck 31 maja 2016 13:04 Odpowiedz
Ja w sumie również nie kojarzę, bym musiał pałaszować ryż - koncentrowałem się głównie na koobideh (szaszłyk z mielonego mięsa) i koofteh (coś w stylu klopsików mięsnych, nadziewanych jajkami lub daktylami). Do tego talerz zieleniny, jogurt rozcieńczony wodą z dodatkiem ziół i lawasz. Jak się miało dość mięsa, to w piekarni kupowało się lavash, usuwało się zeń kamienie na których jest pieczony i wcinało się z ogórkami lub pomidorami. Natomiast jeżeli chodzi o desery to fakt, Irańczycy mogą śmiało stanąć w szranki z Rosjanami w tej materii
michzak 31 maja 2016 13:12 Odpowiedz
@becek @flying duck zgubiliście chyba ważny fragment wypowiedzi o jedzeniu, dlaczego nie jest zadowolona autorka ;)Quote:Iran to nie jest kraj dla wegetarian. Generalnie sama idea wegetarianizmu nie jest przez Irańczyków rozumiana. Na moją wyuczoną deklarację niejedzenia mięsa (...)
esmeralda123 31 maja 2016 13:19 Odpowiedz
Do Iranu chętnie bym wróciła, tym bardziej, że w ciągu miesiąca nie daliśmy rady zwiedzić wszystkich rejonów. Co do uwag dotyczących jedzenia: Iran, jak zresztą większość krajów, jest bardzo mięsny. Dla mnie żywieniowego szału nie było, tym bardziej, że przed wjazdem do Iranu spędziliśmy tydzień w Armenii i tam jedzonko jest po prostu SUPER!Do Becek: bardzo bym się ucieszyła jeżeli rzeczywiście nie zrozumiałam nastawienia Irańczyków do kapitalizmu, ale napisałam to na podstawie wielu rozmów z Irańczykami i obserwacji tzw. ulicy - szczególnie młodych ludzi, a to oni będą wyznaczać trendy.
becek 31 maja 2016 13:55 Odpowiedz
i oni ci powiedzieli ze chcą kapitalizmu???mnie nikt tak nie powiedział, natomiast wszyscy chcieli by Iran przestał być krajem religijnej dyktatury
esmeralda123 31 maja 2016 14:13 Odpowiedz
To prawda nie chcą religijnej dyktatury, ale czym według ciebie chcą ja zastąpić?Pragną zachodniego stylu życia, żeby u nich było tak jak na mitycznym "zachodzie".Z pewnością zauważyłeś jak się ubierają -ale no powiedzmy w dobie globalizacji, każdy się ubiera w to co mu chińczyk uszyje, ale np. jakie lokale są najbardziej modne wśród młodzieży : "eleganckie" fast-foody z drogim, jak na Iran, jedzeniem, narzekają na swój przemysł,za to produkty z zachodu, są dla nich super. No nie wiem - dla mnie jest to tęsknota za zachodem, którego utożsamieniem jest właśnie kapitalizm, wolny rynek.
becek 31 maja 2016 14:23 Odpowiedz
esmeralda123 napisał:To prawda nie chcą religijnej dyktatury, ale czym według ciebie chcą ja zastąpić?czyli twoje pisanie o "kapitalizmie" to zwykła fantazjamasz lewackie poglądy i przez nie oglądasz światprzykre
michzak 31 maja 2016 14:25 Odpowiedz
♪ ♫Problemy Twoje moje, nasze bojeeee... Polityyyyyyyyyyykaaaaa... ♪ ♫ :D
michcioj 31 maja 2016 14:34 Odpowiedz
becek napisał:czyli twoje pisanie o "kapitalizmie" to zwykła fantazjamasz lewackie poglądy i przez nie oglądasz światprzykretez tak uwazam, ze to przykro. i za cholere nie rozumiem, skad tyle naiwnosci i lewactwa wsrod mlodych ludzi w dzisiejszym swiecie. no lewaki, moze mi wyjasnicie ?
grzegorz40 31 maja 2016 14:47 Odpowiedz
@michcioj @becekGratuluję przenikliwości ;-) jeśli po tak krótkich wypowiedziach @esmeralda123 jesteście jej w stanie przypisać poglądy polityczne, w dodatku poglądy skrajne ;-) Może utnijmy tę dyskusję w tym miejscu, żeby kompletnie nie zniechęcić Autorki do napisania dalszego ciągu relacji.
esmeralda123 31 maja 2016 14:49 Odpowiedz
Każdy ogląda świat przez pryzmat swoich poglądów.
michcioj 31 maja 2016 15:02 Odpowiedz
przykro jest pranie mozgow przez lewactwo. nie mam pojecia skad sie ostatnio tyle tego narobilo. ale prosze skupmy sie na relacji, chetnie wiecej poczytam o kraju w ktorym nigdy nie bede.
esmeralda123 31 maja 2016 15:15 Odpowiedz
Przykre to jest to, że istnieją ludzie, którzy nie są w stanie tolerować faktu, że na tej planecie ludzie mogą mieć różne poglądy, a reakcja na odmienny niż własny ogląd świata, to obrażanie i umniejszanie innych. Może niech czytelnicy zdecydują, kto ma bardziej "sprany mózg".
namteh 31 maja 2016 15:20 Odpowiedz
Dziewczyny i chłopaki!Może skupmy się na tym co było widać w Iranie oczami a nie oczami wyobraźni, ok?;)Wiele osób tutaj czeka na dalszy opis tej podróży więc może odstawmy politykę na bok (tak szczerze to też te dodatki o tęsknocie do zachodu wydały mi się dziwne ale nie ciągnijmy tego).
michcioj 31 maja 2016 15:21 Odpowiedz
fajnie, chociaz wolalbym zebys pisala o blaskach Iranu zamiast o blasku lewactwa.
esmeralda123 31 maja 2016 15:46 Odpowiedz
Każda relacja z podróży jest subiektywną oceną piszącego. Także, Michcioj, będą sobie pisała to co uważam za istotne nie zważając na twoje problemy. Ty masz pełne prawo mych wynurzeń nie czytać! namteh: na rowerze spędzamy wakacje każdego roku. Według mnie ten sposób i styl podróżowania jest dostępny dla każdego, w miarę sprawnego osobnika, a nie tylko dla tych co ostro trenują. Ja nie trenuję. Po prostu nie muszę przejechać dziennie 150 km. , mogę 50, w porywach do 100 - i tyle. Rower jest super bo poznaje się tzw. "prowincję", i najczęściej tam w małych wioskach, miasteczkach, a najchętniej w ogóle z dala od ludzi jest najpiękniej! Miejsca polecane przez przewodniki warto odwiedzić, ale jeżeli się do nich człowiek ogranicza, to ogranicza swój pogląd na dany kraj.
michcioj 31 maja 2016 15:54 Odpowiedz
esmeralda123 napisał:Każda relacja z podróży jest subiektywną oceną piszącego. Także, Michcioj, będą sobie pisała to co uważam za istotne nie zważając na twoje problemy. Ty masz pełne prawo mych wynurzeń nie czytać! dorosnij i nie marudz tylko pisz na temat.
zulu 31 maja 2016 16:16 Odpowiedz
michcioj napisał:esmeralda123 napisał:Każda relacja z podróży jest subiektywną oceną piszącego. Także, Michcioj, będą sobie pisała to co uważam za istotne nie zważając na twoje problemy. Ty masz pełne prawo mych wynurzeń nie czytać! dorosnij i nie marudz tylko pisz na temat.Wrzuć na luz. Dziewczyna opisała swoje wrażenia i dodała swoje 5 groszy. Możesz się z jej zdaniem nie zgadzać ale to nie powód by robić z tematu który innych może zainteresować piaskownicę z pyskówką. Wstawki politycznej poprawności mnie akurat nie ruszają mimo że są dalekie od mojego światopoglądu ale to nie powód by tu robić dyskusję polityczo-światopoglądową to forum podróżnicze i tego się trzymajmy.
maczala1 31 maja 2016 16:32 Odpowiedz
Żenujące jest to, że niektórzy traktują relacje innych jak śmietnik, gdzie można coś wyrzucić. Często są to osoby, które nie napisały ani jednej relacji, w ogóle nie za wiele dają od siebie na forum ale za to bardzo chętnie włażą z butami i psują. Takie mają hobby.
namteh 31 maja 2016 16:35 Odpowiedz
@esmeralda123Ile kilometrów w sumie przejechaliście i czy rower to dobrze zniósł? Widziałem że jechaliście po piaskowym/żwirowym terenie. Można rzucić okiem na rumaka? :)
michzak 31 maja 2016 16:40 Odpowiedz
I skąd ten rower? Na miejscu kupiony lub wypożyczony, czy ciągniety z miejsca zamieszkania? :) Gesendet von meinem SM-A500FU mit Tapatalk
sofizmat 31 maja 2016 17:06 Odpowiedz
I kiedy dokladnie odbyla sie ta wycieczka?Bo dochodza mnie sluchy, ze Iran ostatnimi czasy czyli po zniesieniu sankcji mocno sie zmienil (in minus niestety) - jakies azjatyckie wycieczki w mni-spodniczkach i te sprawy :(osobiscie bylam tam w 2013. Wspomnienia fantastyczne i chetnie bym wrocila, ale chyba nie do tego Iranu z autobusami wycieczkowymi i tlumem pstrykajacym selfie ...
thurin-cz 31 maja 2016 17:19 Odpowiedz
Mnie szczególnie interesują opisy pobytu z dala od powszechnie uczęszczanych miejsc. Sam dopiero co wróciłem z mojej pierwszej wyprawy do Iranu, lecz zdecydowanie zbyt krótkiej- piszę to z perspektywy czasu. Na szczęście żadnych mini spódniczkowych wycieczek azjatyckich ani niczego podobnego nie widziałem. Czekam na ciąg dalszy.
michcioj 31 maja 2016 17:28 Odpowiedz
zulu napisał:michcioj napisał:dorosnij i nie marudz tylko pisz na temat.Wrzuć na luz. Dziewczyna opisała swoje wrażenia i dodała swoje 5 groszy. Możesz się z jej zdaniem nie zgadzać ale to nie powód by robić z tematu który innych może zainteresować piaskownicę z pyskówką. Wstawki politycznej poprawności mnie akurat nie ruszają mimo że są dalekie od mojego światopoglądu ale to nie powód by tu robić dyskusję polityczo-światopoglądową. To forum podróżnicze i tego się trzymajmy.[/quote]aha, ok czyli jak lewactwo wrzuca swoje poglady to jest, ale jak ja mowie co na ten temat mysle to juz ok nie jest,bo to forum podroznicze i tego sie trzymajmy ? ;-) zulu napisał:Relacja ciekawa, pokazująca obraz kraju jakiego nie zobaczymy w newsach w telewizji.dokladnie, czekam na wiecej :)
esmeralda123 31 maja 2016 17:31 Odpowiedz
Z Iranu wróciliśmy dwa tygodnie temu. Także świeżak :) W tej chwili nie napiszę dokładnie ile kilometrów przejechaliśmy, bo jeździmy bez liczników. Musiałabym z googlemaps posprawdzać. Ale szacunkowo około 1500. Rowery przytargane z Polski. Lecieliśmy do Gruzji- Kutaisi. Potem autobusami do Teheranu. Z powrotem wyjechaliśmy już na rowerach z Iranu. Znów Armenia i Gruzja. W sumie wyprawa zajęła nam 48 dni. W Iranie 30.
cccc 31 maja 2016 17:46 Odpowiedz
Ja zwiedzilem Iran 2 razy jeszcze na poczatku lat 90-tych, kiedy nie bylo tam praktycznie turystyki i z ciekawoscia czekam na dalszy ciag relacji.Chcialbym wiedziec ile sie od tamtego czasu zmienilo. A czy probowaliscie sok ze swiezo wycisnietych aromatycznych slodkich cytryn, po persku "limu shirin"? De facto, ja uwielbiam. :)Pozdrawiam.
esmeralda123 1 czerwca 2016 07:46 Odpowiedz
W Iranie opijaliśmy się sokami z melona. Oraz... z marchewki.
thurin-cz 1 czerwca 2016 13:22 Odpowiedz
A nawet sokiem z marchewki z lodami:) Bardzo dobre!
maxima 1 czerwca 2016 14:35 Odpowiedz
można tez faludą ;) z Iranu wróciłam 4 dni temu i było naprawdę fantastycznie - kazdemu polecam!!
ninoczka 1 czerwca 2016 14:42 Odpowiedz
Wyguglałam sobie tę faludę, język ucieka do ... (mniam);)Z innej beczki - jakie temperatury o tej porze roku? I jak z odczuwalnością? Sauna, czy raczej sucho i gorąco?
esmeralda123 1 czerwca 2016 21:10 Odpowiedz
Zależy gdzie. W Kermanie, Kashanie, Yazdzie było gorąco, w Teheranie chłodno, a w górach czasami zimno.
maxima 1 czerwca 2016 22:51 Odpowiedz
dokładnie, w Kaszanie i Yazd dało się zwiedzać mniej więcej 6-10, po 12 już naprawdę ciężko wytrzymać w słońcu w hidżabie, nawet jak jest przewiewny. Podobnie było w Shiraz, ale może organizm się jeszcze nie przyzwyczaił, bo to był 1 dzień ;)Wieczorami ok, czasami bylo mi nawet zimno. W Teheranie 5dni temu pokazywało temperaturę na kiosku czy bankomacie 47C ok godz. 14.
cccc 2 czerwca 2016 00:32 Odpowiedz
@esmeralda123Pamietam, ze jak bylem 2 razem w Iranie, to w Teheranie akurat wieszano publicznie 7 rzesimieszkow. Z tego co sie ostatnio czyta, to kary cielesne sa nadal praktykowane:http://www.geekweek.pl/aktualnosci/1529 ... a-palcow/4Code: W Islamskiej Republice Iranu obowiązuje bardzo surowe prawo bazujące na szariacie, w którym obecne nadal są kary cielesne takie jak kamienowanie czy amputacja kończyn - czym kara się kradzieże. Nie oznacza to jednak, że prawo i jego egzekwowanie zatrzymało się tam w średniowieczu. Ostatnio jedna z tamtejszych agencji prasowych uraczyła nas zdjęciami nowej maszynki do obcinania palców. Dość drastyczne.Zdjęcia zostały rzekomo wykonane w ostatni czwartek, a przedstawiony na nich mężczyzna karany jest jednocześnie za rabunek oraz za cudzołóstwo, a udało mu się umknąć cięższej karze, bo był oskarżony również o kierowanie organizacją przestępczą (parę dni wcześniej dwójkę rabusiów po prostu publicznie powieszono).Oprócz utraty jednego z palców czeka go także odsiadka 3 lat w więzieniu oraz 99 batów.A tak na marginesie, zwiedzliscie studenckie miasto Isfahan ze wspanialymi meczetami? Jak dla na mnie to najladniejsze miasto w Iranie.
esmeralda123 2 czerwca 2016 08:32 Odpowiedz
Zdaję sobie sprawę, ze tam takie prawo funkcjonuje, pewnie też dlatego poziom bezpieczeństwa w Iranie jest bardzo wysoki. Dzięki za linki. Ale według ciebie ludzie są tam barbarzyńscy czy aparat państwa? Tam państwo mocno trzyma ludzi za twarz. Ludzie pragną zmiany, ale nie wiem jak by ona miała wyglądać? Kolejna rewolucja, tym razem świecka, kolejne islamskie państwo w chaosie? Są siły polityczne i kraje, które nienawidzą Iranu i chętnie posłałyby tam kilka bombek. Myślę, że trzeba o łamaniu praw człowieka w Iranie dużo pisać - Irańczycy są bardzo wrażliwi na krytykę z zewnątrz.Bardzo ciężki temat :(W Isfahanie byliśmy. Bardzo mi się podobało. Mnóstwo zieleni. Mieliśmy tez wtedy idealna pogodę - ok. 25 stopni.
zulu 2 czerwca 2016 11:45 Odpowiedz
esmeralda123 napisał:Ale według ciebie ludzie są tam barbarzyńscy czy aparat państwa? Tam państwo mocno trzyma ludzi za twarz. Ludzie pragną zmiany, ale nie wiem jak by ona miała wyglądać? Kolejna rewolucja, tym razem świecka, kolejne islamskie państwo w chaosie? Są siły polityczne i kraje, które nienawidzą Iranu i chętnie posłałyby tam kilka bombek. Myślę, że trzeba o łamaniu praw człowieka w Iranie dużo pisać - Irańczycy są bardzo wrażliwi na krytykę z zewnątrz.Bardzo ciężki temat :(Napisałem dwa słowa jak @michcioj doczepił się do Ciebie o takie czy inne spojrzenie na światopogląd. Teraz ty wyluzuj z przemycaniem tej poprawności politycznej. Spotkałaś kilka osób, pogadałaś z nimi ale to nie znaczy że wszyscy mają takie poglądy jak Twoi rozmówcy. Jedni chcą zmian bardziej liberalnych a dla innych obecny stan już jest za liberalny. Iran jak i inne kraje nie jest monolityczny. Wg. Ciebie w Iranie łamie się prawa człowieka a nie przeszło Ci to przez głowę że oni wyznają tam zupełnie inne wartości ? Nie pomyślałaś że ich punkt odniesienia jest całkowicie gdzie indziej niż Twój, lewicującej europejki na wakacjach ? Wróć do ciekawej relacji bo wychodzi Ci to nieźle a los Irańczyków zostaw tam gdzie jest od tysiącleci.
flying-duck 2 czerwca 2016 12:14 Odpowiedz
esmeralda123 napisał: Tam państwo mocno trzyma ludzi za twarz. Powiedziałbym raczej, że tam obowiązuje "dżentelmeńska umowa" między obywatelami a państwem - ludzie nie buntują się pod warunkiem, że państwo nie ingeruje w to, co się dzieje w 4 ścianach ich domów/mieszkań. Młodzi ludzie pragną przede wszystkim normalności a nie kapitalizmu. Chcą np. tańczyć nie tylko na prywatkach. I jednocześnie zdają sobie sprawę, że zbyt gwałtowna zmiana panujących obyczajów będzie nie tyle nie do zaakceptowania dla państwa, co również dla ich rodziców. Władze Iranu dotkliwie odczuły skutki sankcji a mają świadomość, że muszą otworzyć się na świat. Mają też świadomość, że utrzymywać ten sztywny obyczajowy gorset będzie coraz trudniej. Niestety, poluzowanie gorsetu to nie jest kwestia jednej uchwały, tylko stopniowej wymiany pokoleń.
don-bartoss 2 czerwca 2016 12:20 Odpowiedz
@flying duck, podobną tezę zaprezentował Hooman Majd w książce "Ajatollah śmie wątpić". Swoją drogą - polecam.
flying-duck 2 czerwca 2016 12:42 Odpowiedz
@Don_Bartoss, książki nie czytałem, bazuję wyłącznie na tym co zobaczyłem bądź usłyszałem. Nawiasem mówiąc, najwięcej wódki w tym roku wypiłem właśnie w Iranie. Wiem, że w dużej mierze obecność alkoholu na stole była podyktowana chęcią zademonstrowania, że jednak oni wcale "nie są gorsi" i jeżeli chcą, to mogą.
michcioj 2 czerwca 2016 13:01 Odpowiedz
ile wodka kosztuje w iranie ? i czy jest to wodka zdatna do picia czy bimber bardzo slabej jakosci ?
cccc 2 czerwca 2016 13:03 Odpowiedz
Mnie poczestowano domowej roboty nalewka, ktora w zapachu przypominala jakis mocny srodek do czysczenia urzadzen sanitarnych. Rozrabiali z sokiem z lemonek, aby zabic smak.W kazdym razie 3 dni nie moglem wstac z lozka. Coz, bylem wtedy mlodziutki i glupiutki, a na dodatek nie chcialem odmowic goscinnosci. Nie polecam pod zadnym pozorem, mimo ze narod niesamowicie goscinny picia jakichs nalewek, czy alkoholu w Iranie! Poza tym jest surowo zabronione i moze sie b. zle skonczyc, nawet dla turystow.
michcioj 2 czerwca 2016 13:03 Odpowiedz
zulu napisał:Napisałem dwa słowa jak @michcioj doczepił się do Ciebie o takie czy inne spojrzenie na światopogląd. Teraz ty wyluzuj z przemycaniem tej poprawności politycznej. [/quote]dokladnie esmeralda, swoja polityczna poprawnosc zostaw dla siebie - z pozytkiem dla nas wszystkim.
flying-duck 2 czerwca 2016 13:11 Odpowiedz
Nie mam pojęcia ile kosztuje alkohol, na stole zaś wylądowała Grey Goose. Nie byłem specjalnie zaskoczony pochodzeniem alkoholu, gdyż Francuzi od dawna dość mocno i wygodnie siedzą w Iranie, co widać chociażby po dominacji aut znad Sekwany. Dwa najnowsze hotele w Teheranie przy lotnisku czyje są? Ano Francuzów.
michcioj 2 czerwca 2016 13:36 Odpowiedz
o prosze Panie, Grey goose to na bogato :-) kosztuje mniej wiecej tyle co belweder :)
cccc 2 czerwca 2016 13:56 Odpowiedz
Prawdopodobienstwo dostania prawdziwej i oryginalnej Grey Goose, a nie jakiejs podroby "Made in Ukraine", czy z innych postsowieckich krajow jest jak z Wa-wy do RPA na piechote. ;) Ale pozwolmy kolezance dalej pisac fajna relacje i jak kogos interesuje ALK w Iranie, to niech zalozy nowy watek. ;)
flying-duck 2 czerwca 2016 14:51 Odpowiedz
Właśnie, @esmeralda123, proszę kontynuować relację ;)
esmeralda123 2 czerwca 2016 20:35 Odpowiedz
Dorzuciłam co nieco do pierwszego postu. Czekam na dyskusję. :)
don-bartoss 2 czerwca 2016 20:43 Odpowiedz
cccc napisał:Prawdopodobienstwo dostania prawdziwej i oryginalnej Grey Goose, a nie jakiejs podroby "Made in Ukraine", czy tez z innych postsowieckich krajow jest jak z Wa-wy do RPA na piechote. ;)Ale prawdopodobieństwa nie mierzymy miarami odległości :)
namteh 2 czerwca 2016 20:47 Odpowiedz
@esmeralda123W jakim stroju jeździłaś (za pewne to nie był to czarny worek) i czy stwarzało to jakieś niekomfortowe sytuacje?
zulu 2 czerwca 2016 21:27 Odpowiedz
@esmeralda123 napisz czy miałaś kontakt z przedstawicielami państwa Iranu np. policją, jak się zachowywali czy ich zachowanie różniło się czymś od zachowania w analogicznych sytuacjach w innym kraju ? W końcu jako obcokrajowiec z kraju o odmiennej kulturze, na prowincji itd byłaś pewnego rodzaju ewenementem w tamtym krajobrazie.
michzak 2 czerwca 2016 21:30 Odpowiedz
O, jeszcze pytanie, czy ta władza umiała po angielsku? :)
esmeralda123 3 czerwca 2016 07:56 Odpowiedz
Na rowerze jeździłam w przewiewnej, bawełnianej tunice z długim rękawem. Do tego długie, luźne dresowe spodnie, zakryte buty. Na głowie miałam chustę, ale zazwyczaj była to, przywieziona z Polski, chusta o splocie jak pajęcza sieć, przewiewna. Przyznam, że najbardziej wkurzała mnie właśnie ta chusta na głowie. Generalnie w całości było mi gorąco, ale chusta, przy silniejszym wietrze tańczyła wokół mojej głowy, potrafiła spaść z niej w nieodpowiednim momencie :)Ale muszę przyznać, że strój ten chronił mnie przed słońcem. Pierwszego dnia po wyjeździe z Iranu do Armenii przypaliło ono moją, dotąd okrywaną, skórę. do Zulu: opowieści o policji wrzuciłam w główny post. pkt. 7. :)
cccc 3 czerwca 2016 15:42 Odpowiedz
Nie zapomne, jak poszedlem na Vakil-Basar w miejscowosci Shiraz. Podchodzi do mnie jeden dziadek z laseczka i pyta skad jestem. Mowie "Lechistan", a on albo nie doslyszal, albo za daleko ten Lechistan i mowi do mnie "A Pakistan". Zaczalem "mnie" smiac, ale zanim zdazylem poprawic, dziadek juz "jego" oddalil.A czy wiecie czemu Polska to "Lechistan" w Iranie?Code:Starożytna nazwa grecka naszego Państwa to Lachia (kraj Panów/Wybranych). W Sanskrycie Lech oznacza tyle, co pan, władca, król, pasterz czy bóg. Lechistan to państwo panów lub państwo bogów lub państwo pasterzy. Po persku do dzisiaj słowo Lah oznacza pana, boga i pasterza. Warto odnotować, że słowo Leh/Lah znajduje się również na inskrypcjach na wielu Kurhanach w Europie i Azji. Oznacza się w ten sposób, że grobowiec należy do Władcy. Węgrzy zwą nas Lengyel i jest to połączenie dwóch słów: Lech i Angyel (Pan i Anioł). Również w całym regionie bliskowschodnim ten rdzeń LACH jest widoczny. Po hebrajsku słowo “Lah” ma ta same znaczenia i brzmi Elah. W liczbie mnogiej to Elahim, a w wersji starohebrajskiej brzmi Elohim. Co bardziej gorliwi chrześcijanie znają to słowo bardzo dobrze, jest ono użyte w Biblii (hebrajskiej) ponad 2700 razy na nazwanie Boga lub Bogów (bo jest to liczba mnoga). Podczas czytania Biblii słowo JHWH tłumaczone na Polski jako Jehowah czytane jest właśnie jako Elohim (Panowie, Bogowie), ponieważ Żydzi wierzą, że nie są godni wymawiania słowa JHWH. Nie przypadkowo w Biblii zwie się ludzi owieczkami, bo słowo Elohim oznacza też pasterzy. Po arabsku natomiast słowo Lah ma dodany przedrostek określony Al i stąd wziął się słynny Allah, co znaczy dosłownie “ten Bóg” / “Bóg właściwy”. Dlatego Lahestan po arabsku również znaczy Kraj Boga/Bogów.To własnie nazwy Lechia/Lechici czy Lachy/Lechistan używano na wczesnym etapie rozwoju naszej rodzimej historii, która zaczyna się od panowania pierwszego jej króla Kraka i jego linii rodowej, a kończacą się na Popielu. Pierwsze wzmianki średniowiecznych kronikarzy mówią własnie o państwie Lechitów ze swoją stolicą Wawel. Okres panowania Kraka jaki podają średniowieczni kronikarze to 400 roku p.n.e.Kurchanowe kopce (mogiły) Kraka jak i jego córki Wandy pierwszych władców Lechii, usypane przez poddanych stoją do dzisiaj w Krakowie, dawnym Wawelu stolicy państwa Lechii, nazwanej póżniej Krakowem na czesć pierwszego władcy Kraka, którego mieszkańcy starożytnej Lechii traktowali jako ojca narodu i założyciela państwa. Niektórzy językoznawcy nawet porównują Wawel do Babel (wieży) i Babilon i wcześniejszego Sumeru i początków cywilizacji i wiążą ją z początkiem cywilizacji słowiańskiej.No i przy okazji dowiadujemy "nas", skad pochodzi nazwa "laska".Code:Polaków nzywano wszędzie Lechitami: tureckie Lehce, ruskie Lachy, węgierskie Lengyel, rumunskie Leah, Ledianin u Serbów. Podobnie jak słowo Laszka (obecnie znane jako laska) oznaczało nic innego jak Polka. http://lechistanpl.blogspot.ch/2015/02/ ... -cz-1.html
thurin-cz 4 czerwca 2016 15:03 Odpowiedz
Polska to po persku Lahestan, Lechistan to po turecku.
cccc 5 czerwca 2016 18:41 Odpowiedz
@thurin.czBiorac dokladnie "Polska" po persku to لهستان . Piszac to slowo alfabetem lacinskim: "Lhstan" i proponuje posluchac jak لهستان wymawia prawdziwy Pers:http://pl.forvo.com/word/لهستانJa nie slysze tu "Lahestan", tylko cos pomiedzy "Lechstan", "Lechystan", a "Lechistan".Skoro Persowie uzywaja alfabetu arabskiego, to Arab przeczytalby rowniez "Lhstan", gdzie brzmialoby bardziej podobnie do "Lechistan", a nie "Lachestan". Proponuje rzucic لهستان rowniez po arabsku i posluchac wymowy arabskiej tego slowa.Wiem ze Internet podaje wszedzie "Lahestan", tak jak mozna znalezc, ze Polska po arabsku to "Lahestan", jak np. tutaj:http://wspanialarzeczpospolita.pl/tag/lechistan/Code:I tak po turecku Polska to Lehistan, a po persku i arabsku to Lahestan.Przypominam, ze "Polska" po arabsku to nie "Lahestan" tylko "Bolenda".Pozdrawiam.
thurin-cz 6 czerwca 2016 17:47 Odpowiedz
@ccccPrawda, że internet podaje taką koncepcję. Nie jestem Iranistą i nie moją intencją jest spieranie się o językowe niuanse. Ucho tez mam takie, jakby słoń na nie nadepnął- nie znaczy to, że nie dosłyszę:). Będąc w Iranie, wielokrotnie pytano nas skąd jesteśmy, odpowiadając "Poland" często Irańczycy słyszeli "Holand" (czyli błąd tego samego rodzaju, co Lechistan- Pakistan). Słyszałem nie raz wymawiane i powtarzane przez Persów słowo Lahistan ale, jak zauważyłem na wstępie niczego to nie przesądza. Zostawmy to...Z drugiej strony byłem świadkiem rozmowy Irakijczyka z Persem w mauzoleum Shah Cheragh w Shiraz, zaskoczyło mnie , że języki te są tak odmienne, iż konwersacja musiała przebiegać po angielsku.Pozdrawiam.
wikifreaky 21 czerwca 2016 11:18 Odpowiedz
Mam wrażenie, że opisałaś trochę inny kraj. Wiele informacji się zgadza. Brak restauracji – totalna bzdura. Pewnie na pustyni ich szukałaś, bo one są wszędzie. Kwestia inna, jeśli chodzi o wegetariańskie jedzenie. Fakt niewiele ludzi jest wegetarianami, ale Iran jest królestwem warzyw i ziół. Jest np. kuku, który występuje w kilkudziesięciu wariantach. Ich chłodniki czy wegańskie zupy. Sabzi, o którym piszesz to zielone warzywa, więc jeśli je zamówiłaś to właśnie je dostałaś. W normalnej restauracji a nie barze z kebabem za 1 tomana dostajesz pełen pakiet. Co do seksu przedmałżeńskiego- naprawdę wierzysz w to, że ludzie tego nie robią? Musiałaś o to w meczecie pytać. Co do czadoru, to w szczególności starsze kobiety noszą go dla wygody. Nakładasz szmatę i idziesz a z manto jest trochę zabawy. A toalety są publiczne takie jak napisałaś, ale zawsze na początku bądź końcu jest „normalna” a w domach są często po dwie łazienki. Reszta jakoś w miarę trzyma się tego co napisałaś.
wikifreaky 21 czerwca 2016 11:18 Odpowiedz
Mam wrażenie, że opisałaś trochę inny kraj. Wiele informacji się zgadza. Brak restauracji – totalna bzdura. Pewnie na pustyni ich szukałaś, bo one są wszędzie. Kwestia inna, jeśli chodzi o wegetariańskie jedzenie. Fakt niewiele ludzi jest wegetarianami, ale Iran jest królestwem warzyw i ziół. Jest np. kuku, który występuje w kilkudziesięciu wariantach. Ich chłodniki czy wegańskie zupy. Sabzi, o którym piszesz to zielone warzywa, więc jeśli je zamówiłaś to właśnie je dostałaś. W normalnej restauracji a nie barze z kebabem za 1 tomana dostajesz pełen pakiet. Co do seksu przedmałżeńskiego- naprawdę wierzysz w to, że ludzie tego nie robią? Musiałaś o to w meczecie pytać. Co do czadoru, to w szczególności starsze kobiety noszą go dla wygody. Nakładasz szmatę i idziesz a z manto jest trochę zabawy. A toalety są publiczne takie jak napisałaś, ale zawsze na początku bądź końcu jest „normalna” a w domach są często po dwie łazienki. Reszta jakoś w miarę trzyma się tego co napisałaś.